Czas pandemii to nie tylko problemy, ograniczenia i strach, ale też okazja do tego by niektóre dziedziny naszego życia bardzo się zmieniły. Robotyzacja jest jednym z elementów przemian, które coraz bardziej przyspieszają.
Także za barem robot może być prawdziwym wybawieniem – nie tylko w trudnych czasach. Wiedzą o tym twórcy polskiego robota Pooley.me, który stworzony został właśnie z myślą o pracy za barem.
Pomysły dotyczące tego, żeby to roboty obsługiwały klientów, nie są niczym nowym. Od kilku lat pierwsze takie lokale pojawiały się na rynku – bardziej jako kosztowne ciekawostki niż początek np. większej sieci takich lokali. Szanghajska Robot.he wyprzedziła lokale w Bostonie i San Francisco. Nie wszystkim się jednak powiodło. Teraz polski start-up opracował robota, który śmiało może obsłużyć klientów. Jak wyglądają pierwsze próby z robotyzacją w gastronomii?
Restauracja Robot.he została w 2018 roku okrzyknięta pierwszą na świecie, gdzie gości obsłużą roboty. Obsługa odbywała się tutaj przy pomocy specjalnej aplikacji, która umożliwia klientom wybór stolika i zamówienie dań. Dzięki niej kelner-robot może dostarczyć je do właściwego stolika – zwykle są to potrawy z owoców morza, bo to w nich specjalizuje się Robot.he. Same roboty mają formę niskich pojazdów, które docierają do klientów po specjalnych torach. Wszystko w niecodziennej, futurystycznej aranżacji, którą posiada lokal.
Niewiele później otworzyło się Spyce zlokalizowane w Bostonie. W tym przypadku roboty nie tylko serwują, ale też przygotowują posiłki. Właściciele szczycą się tym, że automatyzacja pozwala na znaczne ograniczenie kosztów przygotowania posiłku. Nie chodzi tu jednak o wykwintną kuchnię, ale miejsce, gdzie można szybko, smacznie i niedrogo zjeść.
Świadczą o tym choćby losy kawiarni Cafex i kilku innych prototypowych rozwiązań w dziedzinie gastronomii, choćby wspieranej przez Google burgerowni Creator. Powody są różne. Poza drogą technologią winne bywają przyzwyczajenia: klienci na początku z zainteresowaniem ruszają do lokali nowego typu, ale potem i tak wolą tradycyjne punkty gastronomiczne.
Jak będzie z Pooley.me? Póki co niewiele jeszcze wiadomo poza tym, że robot polskiego start-upu będzie posiadał niespotykane możliwości. Potencjalnych klientów kusi tym, że dzięki sztucznej inteligencji będzie mógł nie tylko zrobić im ulubionego drinka, ale też zaproponować innego – oczywiście na bazie zapamiętanych wcześniej preferencji obsługiwanej osoby.
To jednak zdecydowanie nie wszystko. Pooley.me ma być także realną alternatywą dla restauratorów i właścicieli barów, jeśli chodzi o ograniczenie kosztów. Wprawdzie nie da się z nim pogawędzić tak, jak z prawdziwym barmanem, ale za to ma pozwolić zwiększyć obroty firmom nawet o 10% i rozładować kolejki w lokalu.
Kamil Paśko, jeden ze wspólników w start-upie, tak charakteryzował robota: “Poley.me jest autonomiczną maszyną przygotowującą drinki i pobierającą za nie opłatę. Można powiedzieć, że jest to taka miniaturowa linia produkcyjna, która jest w stanie wykonać różnorodne mieszaniny z dostarczonych płynów.”
Czym jeszcze zaskoczy Pooley.me? Jego twórcy mocno skupili się na kwestiach bezpieczeństwa. Stąd też robot będzie w stanie ocenić pełnoletniość klienta. Dodatkowo obecność takiej nowinki technologicznej w barze czy restauracji najpewniej sama w sobie będzie atrakcją, która zaciekawi i przyciągnie nowe osoby do lokalu.
W tym momencie wiadomo, że powstał prototyp robota. Urządzenie miało spotkać się z zainteresowaniem i przychylnością potencjalnych nabywców. Zdaniem twórców pierwsze roboty za barem mogłyby pojawić się już w 2022 r. Czy tak się stanie? Musimy poczekać, aby się dowiedzieć.